czwartek, 1 listopada 2012

Strachy na lachy, czyli....

.... nasza dzisiejsza wizyta w opuszczonym domu!
Jest taki dom na uboczu, który często mijamy, jadąc samochodem i zawsze rozmawialiśmy, tzn. David i ja, o tym, że byłoby fajnie zobaczyć go z bliska.
I dzisiaj, po nocnym oglądaniu horrorów, z reżyserską wersją "Egzorcysty" na czele, ruszyliśmy ku przygodzie.
Dom, w promieniach słońca, urzeka. Ta typowa dla opuszczonych budynków melancholia plus bujna zieleń wokół robi wrażenie.... Natomiast, po zachodzie słońca, hmmm, można się strachu najeść. Szczególnie, jeśli się połyka od lat książki S. Kinga i widziało się amerykańskie, kiczowate, horrory o młodzieży zagubionej w opuszczonych miastach, lasach, czy domach, hhehhehe ;)))

Sami oceńcie...

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz